Nie wiem do końca jaki jest Wynik ostatnich starć gruz vs zielson, ale bankowo gruz wysuwa się na prowadzenie. Pojawiła się jednak ostatnio iskierka nadziei, która ucieszyła jak pierwszy śnieg, a on już za pasem, ale po kolei…
Gruzing to fajna zabawa. O ile masz czas trochę wolnego sianka i chęci. U mnie ostatnio sytuacja wygląda tak, że nie mam ani pierwszego, ani drugiego a na bardzo krótki moment straciłem też najważniejszy - trzeci element układanki.
Po poświęceniu prawie całego urlopu, w którym miałem odpoczywać z moją ukochaną, na dłubanie przy gruzie, który jak się okazało - nie jeździ po tym czasie wcale lepiej, straciłem chęci do tego aby dalej pracować nad tą kupą złomu. Pomijając już wkurwienie mojej lubej, straciłem wiarę, że ogarnę to padło, zwane e36 i sprzedam to wszystko wpizdu.
Czemu kurwa to nie działa ?
Winny okazał się mój pośpiech.
Wymieniając całe tylne zawieszenie (które składa się z belki, 2-óch wahaczy i dyfra z półosiami) stwierdziłem, że zostawię starą belkę bo tuleje są w sumie ok (oceniłem to organoleptycznie, jakże zresztą trafnie - te tuleje to był szrot) oraz wymieniłem tylko jedną tulejkę na wahaczu na nową, bo stwierdziłem, że za dużo z tym roboty i że na nic to w zasadzie nie ma wpływu. No debil. Tak wiec szybko nauczyłem się na błędach. Poskładane auto jeździło do dupy. Zima za pasem a ja nie mam zimowego wojownika, którym bym mógł pozarzucać dupką. Chęci na cały gruzing powoli szły się jebać.
Jedynym pomysłem jaki mi wpadł do głowy, było spróbowanie jeszcze, na szybko, wymienić belkę na tą z "tłuczka", która jest na czerwonym poli i może to podratuje i tak już spierdoloną trakcje przez wymianę tej jednej tulejki.
Sprawę ogarnąłem w jedna sobotę razem z moim dzielnym pomocnikiem i moja przyszłą narzeczoną w jednej osobie, co jak na mnie i moje "mechanikowanie" jest wynikiem imponującym nawet mi.
Kolejną rzeczą, było poskładanie wszystkiego do kupy, podokręcanie przewodów hamulcowych, amortyzatorów itd. Nie odpowietrzaliśmy hydrołapy, bo nie było na to czasu, ale ogarnąłem problemy z gasnącym silnikiem, poprawiając przewód masowy (tu też "tłuczek" okazał się bardzo pomocną mordeczką). Wszystko razem zajęło jakieś 4 soboty, z czego nie jeżdżę tam w każda z kolei, a samej pracy w te soboty wychodzi na czysto ze 2-3 godziny...wiec tak wygląda to umiejscowione w czasie.
Ale mniejsza z tym
Auto złożone. Długa po kluczyki, odpalanko po kolejnym miechu (jak nie więcej) stania w garażu i….cyk. Rzędowa szóstka zagadała od strzała, zaczęła drzeć japę jak rasowa rajdówa, bo żeby ściągnąć cały wózek, na szybko, potrzebowałem uciąć wydech prawie w połowie samochodu (kolejna rzecz na liście „to do” - jego montaż). Okazało się jeszcze, że nie działają wycieraczki, ale tego dnia nie były potrzebne.
Dobra…szybkie sprawdzanie wszystkiego: światła, kierunki, dokręcanie kół (żeby nie odleciały nam, jak kiedyś) i w końcu jazda testowa. Szczerze, to nie spodziewałem się żadnej poprawy, bo tył nadal jest krzywo, ale to ogarnę dopiero po zimie. Wyjeżdżamy. Na początku spokojnie, trochę ściąga i pływa - standard. Silnik zagrzany, przed nami trochę delikatnych zakrętów, rzadko uczęszczana droga, redukcja, gaz w podłogę, strzał ze sprzęgła, tylne koła piszczą, ryk 6-ciu cylindrów, nabieramy prędkości, w miarę płynnie po zakrętach, trójka - nie na pełnym, bo nie znam auta, jest trakcja, jakaś jest ! Idzie wyczuć to auto, choć jest dalekie od ideału, banan na twarzy, serce bije mocniej. Moja na fotelu pasażera jeszcze nie puściła rąk, z tego za co się łapała w moim, niespełna, 100 metrowym oesie… "ha ha ha mam gruza na zimę" - mowie. Strzały z wydechu i dźwięk rasowej rajdówki na prawdę cieszą, mnie, bo moich sąsiadów zdecydowanie nie. Jeszcze kilka bączków koło domu i powrót z bananem na twarzy. To jest to uczucie ! Wiara w gruzing wróciła i chyba nawet mojej miss udzieliły się emocje i zrozumiała trochę po co mi te trupy.
Podsumowując, fura idzie dobrze, gdzieś w międzyczasie prac nad zalaną jednostką, podpiąłem sportowy zmodowany ECU, który dostałem razem z gruzem od sprzedawcy, przyspieszenie bardzo cieszy. A najważniejsze, że dzięki tej belce zaczęła się słuchać tego co chce jej "powiedzieć". Zostało ogarnąć wydech, na szybko - złączką, i przywiozę gruza w miejsce gdzie mieszkam. Mam tu w okolicy o wiele lepsze miejscówki do zimowego upalania.
Stay tuned !